Natknęłam się ostatnio w sieci na kilka przezabawnych obrazków i schematów żywienia. Cukier, mąka pszenna, soki owocowe od pierwszych tygodni życia - tak kazano naszym mamom i mamom naszych mam, karmić niemowlęta.
"Na żądanie", w najlepszym wypadku, karmione mogły być tylko kilkunastodniowe maluchy. Powyżej trzeciego miesiąca przerwa nocna miała wynosić minimum 6 godzin. Niby wiedziałam to wcześniej, ale dopiero obrazki uświadomiły mi jedno - że wszyscy, którzy radzą "No weź, posłodź dziecku, nie bądź taka!"- po prostu wyrośli w innym świecie. Świecie, w którym cukier krzepił, a nie zabijał.
Nie żebym od razu na lizaka od babci się zgodziła (chyba, że dla siebie ;-), ale obiecuję jedno - kolejną taką propozycję przywitam z uśmiechem, a nie wywracaniem gałek ocznych. Od dziś mam tę rezerwę!