Moje chłopaki uwielbiają czekoladę, dlatego od czasu do czasu robię im tę przyjemność i serwuje mocno czekoladowe brownie. Lubię to ciasto nie tylko dlatego, że bardzo szybko się je przygotowuje i ekspresowo piecze (zaledwie kilkanaście minut!), ale też za bardzo prostą listę składników i małą ilość mąki. Poza tym, sami wiecie...czekolada nie pyta, czekolada rozumie ;-)
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej, a piekarnik rozgrzany do 200 stopni. Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy je ze szczyptą soli i 10 gr cukru na sztywną masę. Żółtka ucieramy z pozostałą ilością cukru na wysokich obrotach - masa ma być puszysta. W kąpieli wodnej rozpuszczamy pokrojoną na małe kawałki czekoladę. Ubite białka oraz masę z żółtek bardzo delikatnie mieszamy - by ciasto nie straciło swej lekkiej konsystencji. Dodajemy rozpuszczoną, lekko przestudzoną czekoladę i mąkę i znów mieszamy. Masę wykładamy na tortownicę o średnicy 22 cm i pieczemy ok. 15-20 min. Od czasu pieczenia zależy konsystencja ciasta - przy krótkim ciasto w środku będzie miało konsystencję musu.
Brownie można robić wyłącznie z ciemnej czekolady - wtedy należy dodać ok. 80-100 gramów cukru. Część mąki śmiało zastąpią zmielone migdały - warto poeksperymentować w ten sposób, bo smak robi się ciekawszy i głębszy. Ciasto idealnie komponuje się z owocami - w naszej ulubionej wersji zatopione są maliny lub wiśnie (mogą być mrożone). Poezja, mówię Wam!