"OGROMNA PROŚBA DO WAS WSZYSTKICH!!!! NIECH KAŻDA Z WAS - CZY SZKRAB MA DZIEŃ, 3 LATA, CZY LAT 15 - NAUCZY SIĘ UDZIELANIA PIERWSZEJ POMOCY I WYKONYWANIA RESUSCYTACJI, CZYLI POTOCZNIE REANIMACJI PRZY USTANIU CZYNNOŚCI ODDECHOWEJ, BO NIE ZNACIE DNIA ANI GODZINY.
Piszę ten apel na każdej grupie, dlatego że w niedzielę stanęłam przed sytuacją, w której musiałam ją wykonać niespełna 10- miesięcznemu szkrabowi. Jak do tego doszło? Nieszczęśliwy wypadek. Tak kochane, nie tylko w serialach ma to miejsce!
Godziny wieczorne, szkrab z temp. 37,8, więc podaje mu zblendowane jabłuszko i banana. Jak się okazuje - źle zblendowane. Synek zaczyna się robić purpurowy, nie może złapać oddechu. Robię co trzeba (klatka piersiowa niżej niż pupa, klepanie "łódeczka" między łopatki itp), 4 minuty później wypada kawałek #@** jabłka. Ale dziecko nie oddycha. Nie ma też pulsu. Córka wybiera nr.112, a ja zaczynam reanimację. PAMIĘTAJCIE - 30 UCISKÓW NA 2 WDECHY (każę córce spytać ile na ile - początkowo robiłam 15 na 2). Te 10 minut do przyjazdu pogotowia były jak wieczność, przyrzekam Wam. Gdy przyjechało pogotowie synek już płakał. Krzyczał na mnie w najlepsze, dzięki Bogu.
Lekarz powiedział, że gdybym nie podjęła reanimacji, syn - przez niedotlenienie mózgu - by prawdopodobnie umarł, zapadł w śpiączkę lub został do końca życia kaleką. Pamiętajcie! Zgłębienie tematu to naprawdę niewielki trud, a może zauważyć na życiu waszych dzieci".
Ręka do góry, kto wie jak się zachować, gdy dziecko nagle potrzebuje pierwszej pomocy? Mieliście już kiedyś taki przypadek? Jak zareagowaliście? Ja mam ciary na plecach, gdy o tym pomyślę, ale zakładam, że instynkt by mną odpowiednio pokierował...