Dzisiaj mój czterolatek strzela słowami jak z karabinu maszynowego, a w swoim repertuarze ma takie perły, jak "nieprawdaż", "poniekąd", czy "mianowicie", ale dwa lata temu nie mówił niemal nic. Bardzo się wtedy martwiłam, na szczęście znajoma logopedka podpowiedziała co robić, by rozgadać Dziedzica (dziś czasem żałuję, że jej posłuchałam ;-) )
Wiadomo - każde dziecko idzie swoim tempem i rozwija się inaczej. Są jednak pewne sygnały, których my - rodzice - nie powinniśmy bagatelizować. Jednym z nich jest mowa. "Chłopcy zaczynają mówić później", "Rozgada się, jak pójdzie do przedszkola", "Ma jeszcze czas, ja do 3. roku życia mówiłam pięć wyrazów" i inne tego typu mądrości powinniście puszczać mimo uszu. Niemówiący 2-2,5-latek powinien pokazać się logopedzie i basta. Nawet jak jego ojciec zaczął mówić dopiero w zerówce. Wizyta u specjalisty powinna nie tylko Was uspokoić (dobry logopeda będzie wiedział, czy opóźnienie mowy jest samoistne czy może - co znacznie rzadsze - spowodowane jest problemami neurologicznymi), ale i pomóc w zmianie sposobu myślenia o komunikacji z dzieckiem. Poniżej kilka wskazówek, które dostaliśmy dwa miesiące przed 2. urodzinami Dziedzica od fantastycznej logopedki. Zdziałały cuda!
Nauka mowy zawsze musi być poprzedzona nauką rozumienia - bez tego nie ruszy. Dlatego sporo atencji należy poświęcić na sprawdzanie co i ile dziecko rozumie. Przykład: chcemy, by maluch podał nam książkę. Nie wskazujemy przedmiotu ręką, mówiąc: "Podaj książkę", tylko mówimy: "Przynieś mi to, co leży na półce", "Podaj mi to, co leży koło misia" itp.
Wyłączamy telewizor, radio, laptopy z piosenkami, zamiast tego - mówimy, mówimy, mówimy, stosując tzw. "kąpiel słowną". Ale nie mogą to być pojedyncze wyrazy, a całe zdania, z których dziecko wybiera słowa-klucze.
Skłaniamy do mówienia - nie reagujemy na wskazywanie palcem, czy mruczenie. "Co chcesz dostać. Powiedz, bo nie rozumiem. Co to jest?" itp. "Chcesz iść na plac zabaw? Tak? Idziesz? Powiedz "Ja idę!" (akcentujemy tożsamość dziecka, uczymy go, by wskazywało samo na siebie, gdy mówi "ja')
Powtarzamy wielokrotnie dane słowo, ale w różnym kontekście: "Tam jest lampa. Lampa wisi na suficie. Dzięki lampie w pokoju jest jasno. Lampa świeci. Tutaj można zgasić lampę. Podoba ci się ta lampa?"
Pytamy go, co robią inni, w co się bawi itd. Wielokrotnie, powoli, czekając na odpowiedź. Jak jej nie ma, mówimy wolno, kilkukrotnie "kwestię" dziecka "Mama siedzi na fotelu", "Ja gram w piłkę". Pytanie jest bardzo ważne!