Uff, trafiony-zatopiony! Dziedzic miał kilkadziesiąt minut dobrej zabawy, a ja czas na wytulenie jego siostry, która od kilku dni dogląda świata z perspektywy moich rąk (lęku seperacyjny - witaj, dawno cię nie było!).
Co takiego zajęło Dziedzica na dłuższą chwilę? Przywieziony znad morza zestaw do malowania piaskiem. Był w nim obrazek i dziesięć woreczków z różnobarwnym piaskiem. Zabawa polega na tym, by odklejać fragmenty obrazka i sypać na nie piasek w wybranym kolorze.
Przykładowe zestawy do malowania piaskiem, ceny - od 13, 90
Dziedzic nie jest mistrzem w kolorowaniu; często złości się, że tu i tam wyjechał za linię, a później każe nam kończyć swoje dzieła, bo tak mocno przyciska kredkę zamalowując tło, że brakuje mu pary w łapie. Przy malowaniu piaskiem nie miał ani chwili zwątpienia i z zapałem obsypywał kolejne części obrazka.
Ah, gdyby ktoś się zastanawiał - nasz kot jest zielony, bo "jadł dużo szpinaku". Czerwony krawat zawdzięcza "marfefce". Wiadomo.