Niedawno jednak przeszarżowałam i kupiłam ich tyle, że nawet Dziedzic o do spółki ze swoją siostrą, nie dali rady tego przejeść. W lecie pewnie wrzuciłabym obrane i pokrojone owoce do zamrażarki i wykorzystała później do lodów, ale jesienią nawet nie przeszło mi to przez myśl, brrr. Dojrzałe banany wylądowały więc w piekarniku pod postacią muffinek. Bez cukru, bez klasycznej, białej mąki, czyli tak, jak lubię. Wypróbujcie koniecznie!
Papilotki, foremki, pojemniki - wszystkie akcesoria do muffinów znajdziecie, klikając w zdjęcie powyżej
Wszystkie składniki powinny mieć pokojową temperaturę, wyciągnijcie je więc chwilę wcześniej z lodówki. Piekarnik rozgrzewam do 190 stopni (góra- dół) wszystkie suche składniki (mąka, proszek do pieczenia, soda, sól) wsypuję do miski i mieszam. W drugiej rozgniatam banany, roztrzepuje jaja, dodaję masło i mleko lub kefir (wszystko powinno mieć pokojową temperaturę). Masę wlewam do suchych składników i szybko mieszam - powinny być widoczne grudki. Tak przygotowana masa ląduje w formie na muffiny wyłożonej papilotkami (wkładam po dwie) – mniej więcej do 3/4 wysokości. Jeżeli lubicie czekoladę, możecie powtykać drobne kawałki gorzkiej w masę. Babeczki powinny siedzieć w piecu ok. 25 , aż popęka im wierzch.