...odbierz ze trzy telefony drugą ręką ścierając blat, a nosem popychając szklankę głębiej, by nie spadła, pamiętaj o pracy plastycznej na jutro dla starszaka, świeżym stroju na zajęcia sportowe, no i o tym, by umówić malucha na szczepienie...(nie odbierają w przychodni? Za setnym razem odbiorą!)... Ten stan, gdy nadmiar obowiązków sprawia, że mam ochotę usiąść i rzewnie zapłakać, ale, do cholery!, nawet na to czasu nie starcza...Macie tak? Ja mam, i to często. Z roztargnienia robię wtedy różne dziwne rzeczy...
Nigdy co prawda, jak moja szwagierka, nie zostawiłam noworodka w taksówce (wracali ze szpitala; nie przyzwyczaiła się jeszcze do nowego "bagażu"), ani - jak moja przyjaciółka - na klatce schodowej (a dokładniej - pod drzwiami do domu; miała tylko zanieść zakupy do kuchni i wrócić, ale zadzwonił telefon i się rozgadała), ale klocki w lodówce ze dwa razy znalazłam. Dlatego strasznie rozbawił mnie poniższy filmik, który świetnie oddaje stan, w jakim my - rodzice, permanentnie się znajdujemy. Są z nami idealne matki? Nie oburzajcie się zanadto, to tylko satyra! ;-)
OK, to jak się już pośmialiśmy, czas na intymne wyznania. Zdarzyło się Wam kiedyś z przemęczenie (łamanego przez znużenie) zrobić coś naprawdę dziwnego? Wiem, wiem - zostawienie dziecka z wąsatym panem złotówą to szczyt szczytów, taki everest roztargnionych, ale może chociaż na jakąś śnieżkę się wdrapaliście? Czekam na komentarze!