Żelki możecie zrobić ze wszystkich owoców - my próbowaliśmy wersji wiśniowej i malinowej. Obie były super, a dzieciaki dopominały się o dokładkę. Polecam bardzo mocno, szczególnie, gdy na dworze upał i sama myśl i pieczeniu albo długim przygotowywaniu deseru jest męcząca ;-) Żelki zrobicie, blendując na gładko 150 g owoców (jeżeli to maliny - można pomyśleć o przetarciu pulpy przez sito) i dodając je do chwilę wcześniej namoczonej w zimnej wodzie żelatyny (6 łyżeczek). Całość podgrzewamy mieszając - aż do rozpuszczenia żelatyny.
ZOBACZ KONIECZNIE: Domowe żelki bez żelatyny (PRZEPIS)
Na koniec - jeżeli owoce były kwaśne - można dodać łyżkę miodu albo innego słodziwa. Po ściągnięciu z ognia rozlewamy do foremek, chwilę czekamy aż płyn przestygnie, a następnie wkładamy na kilkanaście minut do zamrażalnika. Gotowe!
Żelki to fantastyczny sposób na owocowych niejadków. Albo maluchy z...chorym pęcherzem - moja znajoma przemyca w ten sposób żurawinę, której jej córka w normalnych okolicznościach przyrody nie znosi ;-)