Na początku może się to wydawać mozolne i cholernie nudne, ale warto! Tylko spisując każdy wydatek możecie zobaczyć, na co idzie najwięcej pieniędzy, a później zastanowić się, czy da się ten wyciek jakoś załatać. Przykład? Znajoma, po miesiącu prowadzenia dzienniczka wydatków ze zdziwieniem odkryła, że miesięcznie wydaje 500 zł na jedzenie poza domem - głównie w pracy. Od tego momentu posiłki zaczęła przygotowywać w domu i zabiera je do pracy w termosie - niemal 400 zł zostaje jej teraz w kieszeni.
Metodę nr dwa poleciła mi znajoma, która domowy budżet trzyma żelazną ręką od kilku ładnych lat. W tym czasie nie dość, że wyciągnęła rodzinę z długów, to jeszcze, dzięki swojej kreatywnej księgowości, wypracowała imponującą sumę "na czarną godzinę". A zaczęła od... dwóch złotych.
Tak, dobrze czytacie - jedyne dwa złote. Chodzi o to, by codziennie sprawdzać zawartość portfela i każde dwa (pięć, dziesięć - ile wcześniej ustalicie) zł, które tam znajdziecie dawać do skarbonki. U nas w tej roli świetnie sprawdził się wielki, szklany słoik - rosnąca góra monet fantastycznie nas motywowała do sumiennego wrzucania pieniędzy. Ile można oszczędzić? To oczywiście zależy od kwoty, jaką będziecie wrzucać i konsekwencji w działaniu. U nas przez niecały rok uzbierało się niemal 800 zł - zabraliśmy te pieniądze na wakacje i bez skrupułów wydawaliśmy na gofry i inne nadmorskie atrakcje.
Jeżeli nie macie w zwyczaju płacić w sklepie pieniędzmi, tylko kartą, nic straconego! Wiele banków ma opcję zaokrąglania wydatków do kwoty, jaką wcześniej zaznaczycie - czyli np. do 10 złotych (płacimy za chleb 3,50, a 6,50 ląduje na koncie oszczędnościowym) - i dotyczy to nie tylko płatności kart a, ale też przelewów czy wypłat z bankomatu.
Przed wyjściem do lekarza sprawdź, jakie masz leki w apteczce (a najlepiej zapisz wszystko!) - by niepotrzebnie nie kupować tych samych medykamentów lub ich zamienników
Kupuj na wyprzedażach, szczególnie duże, drogie rzeczy - np. kurtki, kombinezony, sprzęt sportowy - to pozwala na oszczędności nawet rzędu 50-70 proc.
Rób tzw. wish listy, a gdy nadchodzi nadarzająca się okazja - dzień dziecka, święta, zajączek proś bliskich, by kupowali rzeczy ze spisu. I wszyscy będą zadowoleni - dzieci, bo dostaną wymarzony prezent, obdarowujący - bo nie będzie musiał się zastanawiać, co kupić, wy - bo pokój dziecięcy nie zostanie zagracony kolejną maskotką czy nikomu niepotrzebną lalą
Jak wiecie, uwielbiamy je i na nich raczej nie oszczędzamy, ale to nie oznacza, że kupujemy wszystko, na co tylko mamy ochotę. Bardzo często korzystamy z biblioteki! Wypożyczamy nie tylko książki, ale też planszówki, bajki i słuchowiska
Opcja dla wytrwałych, ale warto. Zamiast wywalać co tydzień dużo pieniędzy na pampersy, można kupić pieluchy wielorazowe. W ogólnym rozliczeniu wychodzi dużo taniej, zdrowiej i zdecydowanie bardziej ekologicznie
Jeżeli poważnie myślicie o odłożeniu grosza, porzućcie raz na zawsze marzenie, że uda się to zrobić na koniec miesiąca. Na koniec miesiąca to można mieć co najwyżej długi! Dlatego - pieniądze przelewamy na konto oszczędnościowe gdy tylko przychodzi wypłata i o nich zapominamy. A za resztę żyjemy do pierwszego. Świetną opcją dla opornych jest też powierzenie obowiązku odkładnia w zaufane ręce. Na przykład ręce pracodawcy. W wielu firmach działają kasy zapomogowo-pożyczkowe - wystarczy się do nich zaciągnąć, by co miesiąc, z wypłaty, pracodawca potrącał zdeklarowaną wcześniej kwotę i odkładał ją w kasie. Plusem jest też możliwość wzięcia nisko oprocentowanej pożyczki dla wszystkich, którzy do kasy należą. A naprawdę się opłaca! Gdy odchodziłam z poprzedniej firmy, na moim koncie w kasie z-p było aż 3 tys. zł.
Budżet domowy pod kontrolą, od 25 zł