Aniela, córka przyjaciółki jest śliczna, dobrze się uczy, często uśmiecha i w zasadzie nie ma z nią żadnego kłopotu. Poza jednym. Od przedszkola jest odrzucana. W pierwszej grupie, w maluchach, siedziała sama przy obiedzie, bo inne dzieci nie chciały z nią jeść. W podstawówce nigdy nie udało się jej znaleźć koleżanki z ławki. Czasem się buntowała, uznając, że wszyscy są głupi i to ona nie chce się z nimi bawić. Czasem za nimi latała. Dosłownie - opowiada przyjaciółka - grupa dziewczynek biegła po korytarzu, a Aniela za nimi, choć szczerze ich nie znosiła. Bywało, że się obrażała. A wtedy było jeszcze gorzej, bo grupa zarzucała jej wszystko co złe: winę za spóźnienie na w-f, za nazwanie kogoś idiotą, za przekleństwa na szkolnym korytarzu...
Nic nie dawały rozmowy rodziców z Anielą, rodziców z wychowawcą, wychowawcy z klasą.
Przenieśli więc Anielę do innej klasy, bo tam miała „najfajniejszą koleżankę”, co należało odczytywać jako jedyną koleżankę. Po przenosinach była chwila radości, a zaraz potem wszystko wróciło do normy - jej relacje z rówieśnikami stały się dokładnie takie same, jak w poprzedniej klasie. Jakby ktoś zrobił „kopiuj- wklej”.
Doświadczenie Anieli boli każdego, nawet średnio empatycznego rodzica. Co robić w takiej sytuacji? Czy da się jakoś dmuchać na zimne? Jak to się dzieje, że na jednym dziecku skupia się cała zła energia?
Psychologowie mówią, że „kozioł ofiarny” jest w każdej grupie i na każdym etapie życia. I jeśli odpowiednio wcześnie nic się z tym nie zrobi, nie poszuka pomocy, to problem będzie wracać, również w dorosłym życiu. „Kozła ofiarnego” w niewielkiej części wybiera grupa. W największej mierze staje się nim jednak na własne życzenie. Dr Grzegorz Iniewicz, psycholog tłumaczy na swoim blogu, że grupa szuka kozła, by się w jakiś sposób scalić, poczuć jedność. Dlatego wybierają kogoś kto z różnych powodów jest inny: ma inny kolor skóry, jest z niepełnej rodziny, inaczej wygląda.
Dr Grzegorz Iniewicz, psycholog tłumaczy na swoim blogu, że grupa szuka kozła, by się w jakiś sposób scalić, poczuć jedność. Dlatego wybierają kogoś kto z różnych powodów jest inny: ma inny kolor skóry, jest z niepełnej rodziny, inaczej wygląda.
Ciekawe, że kozłem stają się często właśnie bardzo ładne dziewczynki lub bardzo dobre uczennice. Jak Aniela. Bo są zbyt ładne lub zbyt dobre w nauce. Dlaczego nie budzą respektu i zaufania, tylko są przedmiotem odrzucenia? Jednym z powodów może być brak pewności siebie, nieśmiałość, z którymi zmagają się również grzeczne i ładne uczennice. I to jest ta część, która zależy od odrzuconej osoby. Jeśli ona pokaże nawet w najmniejszy sposób swoją niepewność, grupa bardzo szybko to zauważy i wykorzysta słabość. Zatem „kozioł ofiarny” to zwykle ktoś , kto ma spore deficyty wiary w siebie, nawet jeśli pozornie robi wrażenie kogoś kto świetnie wygląda i świetnie sobie radzi.
Dlatego ja ( może się teraz narażę, trudno) lubię pyskate dzieciaki, które - jak to mawiała moja mama - „muszą mieć coś do powiedzenia”. Niech mają, zawsze!