Data modyfikacji:

Ile kosztuje wychowanie dziecka? Majątek [Raport]

Zanim nie urodziły się nasze dzieci, żyliśmy jak pączki w maśle! Dwa razy do roku luksusowe wakacje, częste weekendy za granicą, nie wspominając o wypadach ze znajomymi do restauracji. Teraz nie dość, że nie mamy na to wszystko czasu, to jeszcze brakuje pieniędzy. Sam żłobek dla dziewczyn to 3 tysiące złotych miesięcznie! Kiedy to się skończy i znów będzie nas stać na więcej? –  pytała mnie ostatnio moja dobra koleżanka, mama bliźniaczek. Próbowałam ją jakoś pocieszyć, ale gdy przytoczyłam jej dane najnowszego raportu opisującego koszty utrzymania dziecka, zdołowała się jeszcze bardziej.

Ile kosztuje utrzymanie dziecka w Polsce

Rzeczywiście, z raportu opracowanego przez ośrodek badawczy SW Research na grupie 1000 rodziców na zlecenie platformy do obniżania i płacenia rachunków MAM, nie wieje optymizmem. Specjaliści wyliczyli, że wraz ze wzrostem dziecka, rosną też średnie wydatki na nie. I o ile bobas do 1 r.ż „kosztuje” nas miesięcznie średnio 1043 zł, tak już nastolatek w wieku 12-16 lat – ponad 1500 zł. Jeszcze więcej – bo aż 2186 zł, wydajemy, gdy dziecko decyduje się na studia, a my- rodzice – partycypujemy w kosztach wynajmu mieszkania czy utrzymania się w obcym mieście. W sumie wychodzi…bagatela…pół miliona.

Nie przepłacaj! Zobacz kosmetyki dla niemowląt i dzieci w najniższych cenach
„Średni koszt wychowania jednego dziecka do osiągnięcia przez nie pełnoletniości to ponad 305 000 zł. Jeśli rodzice decydują się na utrzymywanie swojej pociechy również w okresie studiów, muszą liczyć się z kolejnym wydatkiem w wysokości ponad 130 000 zł. Można zatem przyjąć, że wychowanie jednego dziecka, aż do jego wejścia w dorosłość (ukończenia studiów), to koszt blisko pół miliona złotych. Jest to wydatek porównywalny z kosztami nabycia mieszkania w dużym mieście w Polsce” – czytamy w raporcie.

Koszty utrzymania dziecka: Wydatki zaczynają się już w ciąży

Skąd takie astronomiczne kwoty? Jak analizują eksperci, wydatki rozpoczynają się na długo zanim noworodek przyjdzie na świat. Przygotowanie wyprawki, drobne remonty mieszkania, suplementy diety, badania lekarskie, – na to wszystko, jeszcze w ciąży, wydajemy ponad 8 tys zł. Poród? Niby za darmo, ale tylko wtedy, gdy decydujemy się na publiczny szpital i nie chcemy żadnych udogodnień. W przypadku prywatnej kliniki albo indywidualnej opieki położnej czy douli, koszty mocno szybują w górę.

Ubrania? Kupuj z głową! A najpierw zobacz, gdzie jest najtaniej
Dwa razy rodziłam w „normalnym” szpitalu, dwa razy asystowała mi świetna położna. Trzeba było sporo zapłacić, ale nie żałuję ani złotówki. Każdorazowo zostawialiśmy po 800 zł – opowiada Julia, która rodziła w jednym z wrocławskich szpitali. Gdy jej drugie dziecko przyszło na świat, również wynajęła położoną – tym razem, by pomagała przez pierwsze kilkanaście godzin przy noworodku.
 Nie planowaliśmy tego, ale byłam ekstremalnie zmęczona. Mąż musiał zostać ze starszą córką w domu i nie za bardzo mogłam liczyć na jego pomoc. Babć nie było w pobliżu – musieliśmy więc zapłacić, choć mocno liczymy każdy grosz i był to dla nas spory wydatek– wyjaśnia Julia.

Im dalej w las, tym więcej

Wracamy z dzieckiem ze szpitala i…rozpoczyna się finansowa jazda bez trzymanki. Jak wynika z raportu MAM, niemal od razu wzrastają opłaty za media – wodę, prąd, gaz – o około 200 zł. Więcej wydajemy też na jedzenie – szczególnie, gdy dziecko nie jest karmione piersią (300 zł), środki utrzymania czystości i kosmetyki (ponad 250 zł). Sporo zostawiamy też w aptece i w przychodniach (niemal 70 proc. ankietowanych przyznało, że korzysta z nierefundowanych form opieki medycznej!). Wydatki często rosną, gdy mija urlop macierzyński i mama musi stawić się w pracy. 
Jeżeli chcemy zapewnić dziecku opiekę „jeden do jednego” i decydujemy się na zatrudnienie niani, średni koszt wynosi 700 zł – z opcji takiej korzysta 22 proc. badanych. Taniej wychodzi opieka instytucjonalna – pod warunkiem jednak, że dostaniemy miejsce w żłobku. – U mnie w mieście to jak wygrana w totka! Miejsc jest bardzo mało, a chętnych – bardzo dużo. Od początku nie mieliśmy złudzeń, że się uda. Musieliśmy znaleźć dla córki żłobek prywatny. Choć koszty są porównywalne z opiekunką, woleliśmy taki wariant. Płacimy co miesiąc niemal 1200 zł, co rocznie daje niemal 15 tys. złotych  – mówi Ewa z Poznania.

Kliknij i zobacz piękne dodatki do dziecięcych pokoi

Jeszcze drożej jest w przypadku prywatnych szkół – tu czesne może wynosić nawet kilkanaście tysięcy w skali roku i stać na nie tylko wybranych. Niezależnie od stanu portfela i placówki, jaką wybraliśmy dla naszego dziecka, niemal zawsze ponosimy dodatkowe koszty –koszty zajęć fakultatywnych. Chodzi na nie 70 proc. dzieci ankietowanych, a średni miesięczny koszt to 214 zł (zajęcia sportowe), 260 (językowe) a nawet 350 (muzyczne lub indywidualne korepetycje).

Ile kosztuje utrzymanie dziecka: Na zabawki i drobne przyjemności

Autorzy badania pytali rodziców także o to, ile wydają na zabawki i szeroko pojętą rozrywkę i organizację czasu wolnego. Kwota – koło 250-300 zł miesięcznie – obejmuje m.in. wyjścia do kina i teatru czy organizację przyjęcia urodzinowego w sali zabaw. – Jeszcze do niedawna nie miałam pojęcia, że to tyle kosztuje! Syn, który skończył 5. lat błagał nas o taką imprezę, a my najpierw się zgodziliśmy, a później niemal poszliśmy z torbami.

Wydaliśmy blisko 700 zł, a i tak nie był to najbardziej „wypasiony” wariant, bo takie kosztują grupo ponad tysiąc – mówi Ewa. Miałam identyczne przemyślenia po zorganizowanych urodzinach mojego syna! Gdy zaczął chodzić do kumpli na imprezy w Sali zabaw, sam marzył o takich urodzinach. Próbowaliśmy go przekonać, by zaprosił gości do domu, ale nie chciał o tym słyszeć. W ten sposób z portfela ubyło kilkaset złotych.

Zabawy nigdy dość! Zobacz, gdzie kupisz najtaniej

Kupuję, bo lubię

Moje rozmówczynie zwracają uwagę na jeszcze jeden szczegół – wiele z nas, matek, kupuje swoim dzieciom ubrania i zabawki na potęg, bo…bardzo to lubi. – Odkąd zostałam mamą, zupełnie nie kręcą mnie nowe ciuchy. No, chyba że dla mojej córki. Ostatnio przez pół godziny zastanawiałam się, czy są mi potrzebne nowe spodnie. Ostatecznie ich nie kupiłam, za to mojej trzylatce, do kolekcji, dołożyłam piątą parę – śmieje się Kasia. Macie podobnie?

Ja tak! Wydaję majątek na książki, choć bibliotekę mamy pod nosem i często z niej korzystamy, mam też słabość do edukacyjnych zabawek, choć – przyznaję z ręką na sercu – po domu walają się ich dziesiątki. 

A jak jest u Was? Zgadzacie się z wnioskami raportu? Też co miesiąc wydajecie takie krocie na utrzymanie dziecka? Czekamy na Wasze komentarze! 

Autorka: Justyna Mazur