Na początek ważna sprawa - wszyscy marketingowcy świata powiedzą jedno: nawet najlepsza jakościowo rzecz, nie sprzeda się, jeśli będzie źle opakowana! Dlatego naprawdę warto zadbać o śniadaniówkę. Czasy kanapek zawijanych w papier i wkładanych do woreczka po czymś tam, skończyły się definitywnie. Dziś mamy całe zestawy pięknej i naprawdę praktycznej wielorazowej, szkolnej zastawy. Najbardziej polecam takie, które maja w zestawie kilka rzeczy (np. śniadaniówka plus słoik z rurką na szejki), a w pudełku mnóstwo przegródek, bo to zwiększa szanse, że dziecko zje to, co do śniadaniówki włożymy. - Różne badania naukowe pokazują, że chętniej jemy, jeśli jedzenie jest kolorowe i różne - podkreśla dr Marek Szołtysik, dietetyk z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Dlatego zamiast dawać dziecku batonika, lepiej włożyć do każdej przegródki inny produkt.
Od razu przyszedł mi do głowy naleśnik; w naszym domu pełnym naleśnikożerców w niedziele to obowiązkowy punkt programu. Nie smażę amerykańskich pancakes`ów, lecz polskie, tradycyjne, zwijane lub składane w trójkąt. Jednego z naleśnikowej niedzieli bunkruję, smaruję masłem orzechowym lub dżemem i wkładam do największej przegródki w śniadaniówce. Do mniejszych, na drugi dzień dodaję orzechy nerkowca (chronią przed cukrzycą!), kilka słupków marchewki (betakaroten chroni wzrok!) i 3 kostki gorzkiej czekolady (na poprawę humoru!:)).
Dziś dla odmiany szejk. Potrzebujemy 3 rzeczy: plastikowego słoika z rurką, papai i malin. Dwa ostatnie składniki w proporcjach: 1/4 papai bez pestek i szklanka malin, blendujemy. Jeżeli napój jest za gęsty, dodajemy wodę lub mleko. Ja uwielbiam wodę ze świeżego kokosa i bardzo zachęcam do spróbowania, ale wiem, że już samo przebicie łupiny nie jest robotą, którą wykona się szybko. Zdecydowanie szybciej otworzyć puszkę z mlekiem kokosowym i dolać odrobinę do zblendowanych owoców. Połączenie papai, malin i wody kokosowej to kosmiczna dawka zdrowia, której należy się odrębny i długi wpis, zatem w tym miejscu uwierzcie po prostu na słowo, a niebawem wrócimy do tematu :-)
Bidon z rurką Crocodille Creek; 52 zł
Tosty z najmniejszymi pomidorkami świata i chipsy warzywne. Dzieciaki uwielbiają chrupać. Stąd ich szaleństwo na punkcie chipsów. To niech mają. Zwykły chleb warto raz na jakiś czas opiec w piekarniku albo zrobić tosta w elektrycznym tosterze. Nic nie szkodzi, że będzie w szkole zimny - w toście najważniejsza nie jest temperatura, ale fakt, że chrupie. Chleb kroimy na trójkąty ( jak byłam dzieckiem, uwielbiałam, gdy mama kroiła mi kanapkę w „domki”, czyli mniejsze kawałki. Zawsze smakowało bardziej. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia, ale swoim dzieciakom też kroję w „domki”). Do przegródek wsypujemy najmniejsze pomidorki. Wyglądają jak porzeczki i są bardzo słodkie, więc dzieciaki chętnie jedzą. No i chipsy. Muszę zrobić je dzień wcześniej, ale to prościzna: kroję korzeń pietruszki i marchewki w cienkie talarki, spryskuję oliwą i wkładam na chwilę do piekarnika. Garść uprażonych wsypuję do śniadaniówki na drugi dzień.
Room Copenhagen, lunchbox, 45 zł
Moje dziecko znów upomina się o szejka. No dobra, na koniec tygodnia, niech będzie czekoladowy, a`la nutella. Banana blenduję z połową miękkiego awokado i z garścią orzechów laskowych. Moje dzieciaki nie lubią zbyt długo miksowanych, bo wolą większe kawałki orzechów w szejku. ( Mówiłam, że lubią gryźć i chrupać) Potem dodaję dwie łyżeczki kakao i na koniec odpowiednią ilość mleka kokosowego. Od razu zastrzegam, warto zrobić więcej, bo połowę wypija ten, kto aktualnie rządzi blenderem.
A może na kolejny tydzień, Wy podrzucicie pomysły? Najfajniejsze opublikujemy!