Piankolina to fantastyczna, kreatywna zabawa, dlatego polecam Wam z całego serca, choć nie będę ukrywać, że trochę sprzątania po wszystkim jest ;-) Jeżeli nie znosicie brudnej podłogi czy zaklejonego dziwną substancją stołu, to zastanówcie się dwa razy, ale jeżeli jesteście w stanie przymknąć na to oko - do dzieła!
ZOBACZ KONIECZNIE: To "plastelina", która rozpływa się w rękach. Wystarczy mąka i woda. Dzieci uwielbiają ten eksperyment
Proporcji dokładnych nie podam - po prostu stopniowo dodawajcie do siebie piankę z mąką. Aby jeszcze bardziej dopieścić zmysły, możecie masę podzielić na kilka części i za pomocą barwników spożywczych nadać im różne kolory. My zużyliśmy mniej więcej pół opakowania mąki i 3/4 pianki. W tym miejscu drobna uwaga - kupiliśmy najtańszą, która pachniała sztucznymi fiołkami. Dzieciom "aromat" zupełnie nie przeszkadzał, dla mnie był tak nieznośnie intensywny, że z żalem musiałam opuścić zabawę (normalnie z radością, pod pretekstem pomocy, babram się z nimi w tego typu wynalazkach).
Masa jest niezwykła w dotyku - inna niż ciastolina, bardziej delikatna i krucha. Można wykrawać z nich różne kształty, wałkować, tarmosić albo chować drobne przedmioty, a później, jak Indiana Jones, się do nich dokopywać.
Miłej zabawy!