Ostatecznie wszystko kupowałam partiami, a później, jak już Dziedzic był na świecie, żałowałam. Bo wiele rzeczy kompletnie mi się nie przydało, wiele użyłam tylko kilka razy. Przykłady? Proszę bardzo!
Miś z bijącym sercem - 150 zł; Jak Dziedzic był malutki, Szumisie jeszcze nie istniały - modne były za to misie z bijącym sercem, które rzekomo uspokajają dzieci. Dziedzica uspokajały wyłącznie nasze ramiona, więc miś szybko wylądował na dnie szafy.
Na koniec bardzo ważna uwaga - wielu z Was pewnie nie wyobraża sobie spania z dzieckiem, wielu z Was smoczek, butelka czy laktator uratuje życie i zszargane nerwy - absolutnie nie namawiam, by z ich nie kupować. Namawiam jedynie do tego, by do wyprawki noworodkowej podejść na chłodno - bo wiele gadżetów reklamowanych jako must have po prostu się nie przydaje. Wszystko wychodzi w praniu, czyli już po porodzie - i to wtedy jest najlepszy czas, by dokupić brakujące rzeczy.
Szkoda, że na pólkach nie stoi też cierpliwość i pogoda ducha - bo to towary deficytowe w domu z noworodkami ;-)
Powodzenia!
Tekst: Justyna Mazur