Są książki, które nie nudzą się po pierwszym, drugim, dziesiątym, dwudziestym czytaniu. Mamy takich kilka, a ostatnio do tego zaszczytnego grona dołączył Atlas Świata Dla Dzieci. Za co go polubiliśmy? Między innymi za to, że przejęciem oglądała go dwuipółletnia Siostra Dziedzica, pięcioletni Dziedzic oraz ich trzydziestoparoletnia matka pisząca te słowa.
Wielkoformatowe wydawnictwo w solidnej, twardej oprawie skrywa siedem rozdziałów i siedem rozkładanych, kolorowych map. Spokojnie - ze smętnymi atlasami, które pewnie pamiętacie z lekcji geografii, nie mają one nic wspólnego. Zresztą, sami zobaczcie.
Wydawcy podaje, że Atlas ma ponad 500 ilustracji, a ja dodam, że wszystkie są przyjemne dla oka i nie drażnią charakterystyczną dla tego rodzaju publikacji, banalną kreską. Książka to nie tylko mapy - to przede wszystkim kopalnia wiedzy o każdym z kontynentów - jego najbardziej znanych budowlach, postaciach, które zmieniały bieg historii, typowych zwierzętach, które można spotkać na danym obszarze. Są też informacje o tradycyjnych strojach, sportach narodowych - np. amerykańskim hokeju, czy najbardziej charakterystycznych składników lokalnej kuchni. Wszystko podane w ciekawy, choć dość skrótowy sposób - co absolutnie nie jest zarzutem, bo pozwala na lekturę nawet maluchom, dla których więcej treści byłoby nie do przejścia.
Na duży plus także dodatkowe mini zeszyty - to patent, który można spotkać w innej ciekawej książce wydawnictwa Piętka, o której niedawno pisałam.
ZOBACZ KONIECZNIE: Jak? Po co? Dlaczego? Jeżeli ciągle słyszycie takie pytania, koniecznie kupcie te książki!
Jeżeli macie w domu ciekawskiego kilkulatka - spokojnie możecie zainwestować w ten atlas. Zaręczam - będą to mądrze wydane pieniądze! Po więcej gadżetów związanych z podróżowaniem i odkrywaniem świata zapraszam do tekstu poniżej.
/chodz-pokaze-ci-swiat-kupic-przedszkolak-zaczyna/