Stara, poczciwa gra naszego dzieciństwa pojawiła się na naszym stole dopiero niedawno i od razu stała się numerem jeden. Warcaby to świetne wprowadzenie do gry w szachy. Uczą myślenia strategicznego i przewidywania ruchów przeciwnika oraz uważnej obserwacji i skupienia. Dziedzic je pokochał miłością bezgraniczną i z gry na grę coraz lepiej sobie radzi. Najlepsze jest to, że raz już mnie ograł...Od tej pory nie lekceważę żadnego przeciwnika - nawet tego, który ma trochę ponad metr wzrostu. I jeszcze jedna, ogromna zaleta - warcaby to gra na długie lata, a kosztuje grosze - w przeciwieństwie do wymyślnych planszówek za które trzeba zazwyczaj zapłacić dużo więcej.
Klasyczna planszówka, w której rzucamy kostką i chodzimy pionkiem. Plansza to tajemniczy las, w której zbiera się grzyby i spotyka różne zwierzaki. Można też trafić do chatki czarownicy, która za pobyt kasuje opłatę w postaci grzyba. Jeżeli gracz nie jest zainteresowany taką wymianą, gości u wiedźmy do czasu, aż wyrzuci nieparzystą liczbę oczek. Wygrywa ten, kto zdobędzie najwięcej punktów (1 za każdy jadalny grzyb, -1 za muchomora, 1 za dotarcie do mety).
Więcej o Grzybobraniu pisałam TUTAJ.
Świetna gra ucząca kolorów i prostych rachunków oraz rozwijająca logiczne myślenie. Chodzi o to, by zdobyć jak najwięcej butów dla swojej stonogi. Na kostkach, zamiast tradycyjnych oczek, znajdziemy kolorowe papucie i skarpety. Rzucamy trzy razy zbierając ich jak najwięcej (jeśli udało mu się wyrzucić dwa buty w tym samym kolorze, otrzymuje płytkę z dwiema nogami. Za trzy identyczne symbole gracz otrzymuje płytkę z trzema nogami, a wyrzucenie na kostkach czterech butów w tym samym kolorze sprawia, że stonoga rośnie o cztery nogi.
A jakie są Wasze typy? W co najchętniej gracie ze swoimi przedszkolakami? Czekam na komentarze!