Dziedzica nie ma od 24 godzin, ale zdążyliśmy zadzwonić do niego już dziesięć razy. Z relacji dziadków wiemy, że bawi się dobrze (on sam raczy nas jedynie krótkim: "Halo! Pogadamy później! Paaa!"). Cóż, my trochę gorzej, ale liczymy, że ten dziwny stan niebawem minie. Żeby osłodzić nieco sobotę, a myślami wrócić znad morza nad którym bawi Dziedzic do domu, zamknęłam się w kuchni i zrobiłam szarlotkę. To nasze ulubione ciasto, a że zbliża się sezon na jabłka, być może i Wy będziecie chcieli skorzystać z przepisu. Polecam!
Ciasto:
Wszystkie składniki zagniatam energicznie. Formę (u mnie tortownica o średnicy 28 cm) wylepiam powstałym ciastem i wkładam na godzinę do lodówki albo na 20 min. do zamrażarki. Z pozostałej części piekę z Dziedzicem ciasteczka, a później zabieram się za robienie kruszonki. No, chyba że mam lenia, albo Dziedzica chwilowo brak - tak jak dziś; wtedy zamiast kruszonki z prawdziwego zdarzenia, na wierzchu ląduje niby-kruszonka, czyli właśnie pozostałe ciasto porwane na kawałki.
Kruszonka (prawdziwa):
Masło rozcieramy w palcach, łącząc z mąką i cukrem. Posypujemy wierzch ciasta. A ten wierzch to oczywiście jabłka, ale specjalnie przygotowane.
Masa z jabłek:
Jabłka bez skór i pestek kroimy na małe kawałki i wkładamy do garnka z odrobiną wody oraz cynamonem. Nie trzeba ich gotować - wystarczy jedynie lekko poddusić. W drugim garnku zagotowujemy pół litra soku jabłkowego. W pozostałej ilości rozpuszczamy budyń. Gdy sok się zagotuje, dolewamy rozpuszczony proszkiem i przez kilka sekund mieszamy, po czym wyłączamy gaz (powinno powstać coś w rodzaju gęstego budyniu jabłkowego). Budyń jabłkowy mieszamy z uprażonymi jabłkami, a powstałą masę wylewamy na spód. Całość posypujemy kruszonką.
Ciasto wkładamy na ok. 60-70 min. do piekarnika rozgrzanego do 180 st. Uwaga! Mimo obłędnego zapachu, nie próbujcie go rozkrajać tuż po wyciągnięciu z pieca, bo się rozpłynie (nawet w takim stanie jest przepyszne, ale nie prezentuje się zbyt okazale ;-)). Szarlotka jest gotowa do podania dopiero kiedy porządnie wystygnie. Warto czekać!