Długo wahałam się, czy postawić na klasyczny plac zabaw - ze zjeżdżalnią, huśtawką i piaskownicą, czy może iść w stronę bardziej ruchowych aktywności - wspinania, przechodzenia, skakania. No i wygrała ta druga opcja - na wakacjach Dziedzic nie wychodził z parku linowego, więc wybór był dość oczywisty. Tzw. sprawnościowe place, z przeplotniami, równoważniami czy zjazdem linowym, gdyby chcieć je kupić od producentów, kosztują krocie - pewnie dlatego, że są do użytku komercyjnego i mają wszystkie niezbędne certyfikaty i pozwolenia. O wiele prościej postawić je samemu! Dla mnie to oczywiście czarna magia, ale zdaniem ludzi, który potrafią majsterkować - bułka z masłem. Często to tylko umiejętnie zbite kantówki i sprzęt (huśtawki, drabinki, bocianie gniazda, chwyty wspinaczkowe), który można kupić w sieci lub markecie budowlanym. Spójrzcie na galerię moich inspiracji. Wkrótce - mam nadzieję - pokażę Wam nasz plac zabaw.
To mój faworyt - domek, który może być statkiem pirackim, warzywniakiem albo remizą plus podest oraz drabinki na różnej wysokości z trapezem. Do pełni szczęścia brakuje tylko huśtawki - bez niej plac zabaw w oczach Siostry Dziedzica to niewypał.
Podobny pomysł na mniejszej przestrzeni. Plus za huśtawkę! :-)
To opcje full-wypas - trudniejsza w budowie, no i dla posiadaczy dużych ogrodów. U nas, niestety, odpadają
I kolejne pomysły, które skradły moje serce. Największą zaletą takich placów zabaw jest to, że można je szybko modyfikować i rozbudowywać - zgodnie z oczekiwaniami dzieci (i swoimi - kto powiedział, że na takiej konstrukcji nie można zamontować np. hamaka?)
Wszystkie zdjęcie - Pinterest