Na początek cytat amerykańskiej autorki poradników dla rodziców: „Wiara w to, że dzieci muszą być ukarane, aby nauczyć się lepszego zachowania, jest nielogiczna. Dzieci uczą się przewracać, czołgać, chodzić, mówić, czytać i jeszcze wielu innych bardziej skomplikowanych czynności, bez konieczności karania. Dlaczego więc, takie same łagodne przewodnictwo, wsparcie i świadomość rozwojowych możliwości dziecka, które rodzic wykorzystuje do nauki tych skomplikowanych czynności, nie miałoby zadziałać, aby nauczyć dziecko łagodnie głaskać kota czy pisać na kartce zamiast po ścianie?” (L. R. Knost)
Trudno odmówić słuszności temu stwierdzeniu, prawda? Dlaczego zatem sięgamy po kary? Bo powtarzamy zachowania, których sami doświadczyliśmy. Karanie wydaje się wielu rodzicom jedyną słuszną metodą wychowawczą także dlatego, że innych nie znają. Tymczasem...
Owszem, na początku często zdarza się, że ukarane dziecko postąpi tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale z czasem kary tracą moc i nie robią na dzieciach wrażenia. "Kara wywołuje niechęć do karzącego i niechęć do współpracy z nim. Długoterminowo osoby, które stosują kary mają mniej wpływu na zachowanie swoich dzieci" - pisze psycholog Agnieszka Stein. Jest jeszcze inna, ogromna pułapka w karaniu - skoro po pewnym czasie kary przestają działać, rodzic musi wymyślać coraz dotkliwsze.
Kara rodzi sprzeciw, a ukarane dziecko czuje się niekochane, niezrozumiane i opuszczone. W takich warunkach ciężko o racjonalne "przemyślenie swojego zachowania". Ukarane dziecko raczej obmyśla plan zemsty albo zastanawia się, jak zrobić następnym razem, by nie zostać przyłapanym na zachowaniu, które nie podoba się rodzicom. "Kara czyni z dzieci egocentryków. Dziecko, które doświadcza nieprzyjemności płynącej z wymierzonej kary, skupia się na sobie i swoich odczuciach, nie na innych ludziach. W konsekwencji, zamiast myśleć o drugim człowieku, dziecko wciąż myśli o sobie" - pisze pedagog Małgorzata Musiał w książce "Dobra relacja".
Dając je dziecku pokazujemy mu, że gdy nie działają argumenty słowne, wygra argument siły i władzy. Działając w taki sposób ciężko zbudować więź opartą na zaufaniu. Kary niszczą relację i szkodzą - zarówno dzieciom, jak ich opiekunom. "Kara zakłada złą wolę dziecka, co utwierdza rodziców w przekonaniu, że dzieci buntują się i rola rodzica polega na złamaniu ich woli i zmuszeniu ich do współpracy" - dodaje Agnieszka Stein.
Kara wyzwala w dzieciach nieprzyjemne uczucia, których - co naturalne - starają się unikać. Jak? Kombinując! "Skoro tym razem mama kazała mi wyjść do swojego pokoju po ugryzieniu siostry, następnym razem ugryzę ją tak, by mama tego nie widziała".
Co o tym sądzicie? Dajcie koniecznie znać w komentarzu!
Wychowywanie bez nagród i kar, A. Kohn, od 19 zł