W tym tekście nie chcę roztrząsać, czy z okazji komunii powinno się kupować dziecku prezent; szczerze mówiąc bardzo mnie ten zwyczaj mierzi, ale też nie podoba mi się cała otoczka - przyjęcia komunijne urządzane z pompą i - przede wszystkim - fakt, że do tak ważnego sakramentu prowadzone są małe dzieci.
Ale to nie będzie tekst o tym.
Nie będzie też o tym, że "za naszych czasów" nie było takiego blichtru, bo...był. Doskonale pamiętam swoją uroczystość - niemal przez całą mszę poprawiałam włosy i zastanawiałam się, czy wujek mnie kręci! Są na to dowody w postaci filmu...Nikt mi więc nie wmówi, że kiedyś liczyła się duchowość, a dziś tylko smartwach i gruba kasa w kopercie. Dwadzieścia parę lat temu było niemal identycznie, z tym że zegarki były zwykłe, a nie smart, a od kasy grubsza była koperta, bo w czsach galopującego kapitalizmu dopiero jako naród się dorabialiśmy. Ot, cała różnica.
tradycyjne prezenty na komunie; zobacz, co proponują eksperci Ceneo
Nie podoba mi się zwyczaj kupowania dziecku elektroniki, dlatego ten pomysł odrzuciłam od razu, podobnie jak włożenie kilku banknotów do bombonierki i wręczenie całości z tekstem "kupisz, to o czym zawsze marzyłaś/marzyłeś". Nie wykluczone, że moja niechęć do takich rozwiązań wybuchła, gdy po usilnych namowach ze strony rodziców, własne pieniądze z komunii przeznaczyłam na...nowe meble do pokoju. Dzięki, mamo! To był właśnie ten najbardziej wymarzony prezent! ;-)
Skoro nie elektronika i nie koperta, to może...czas i wrażenia? Właśnie tym tropem poszłam rok temu, gdy do komunii przystępowała moja chrześnica. Nie kupiłam jej nowego roweru, złotego łańcuszka, superzegarka ani drona. Dałam jej siebie na dwa dni.
Poleciałyśmy samolotem na weekend do Warszawy - tylko we dwie. Zwiedzałyśmy, bawiłyśmy się, gadałyśmy. To były - przynajmniej z mojego punktu widzenia - dwa bezcenne, fantastyczne dni. Jeżeli też chcielibyście sprezentować WRAŻENIA i piękne wspomnienia, a nie jesteście aż tak blisko z "komunistą", możecie kupić voucher na lot w tunelu aerodynamicznym, kilka okrążeń gokartem, skok w tandemie ze spadochronu czy wizytę w supernowoczesnym muzeum.
Nawet w tak zamierzchłych czasach jak moje, dewocjonalia wręczane jako komunijny prezent były mało fajne. Medaliki z grawerem (obowiązkowo ZŁOTE!), pismo święte z dedykacją w skórzanej okładce, modlitewnik...wszystko to po mojej komunii wylądowało w wielkim pudle i zostało postawione na najwyższej półce w szafie - takiej, do której się sięga tylko w przypadku wymiany mebli bądź przeprowadzki. Wiecie, pewnie sami macie takie pudła i takie szafy.
Rozumiem jednak, że ktoś czuje potrzebę podarowania młodemu człowiekowi czegoś, co choć trochę dotyka istoty rzeczy. I takim prezentem może być biblia! Tylko spójrzcie na te...
Biblia w wydaniu komiksowym i w wersji dla fanów lego (na wszystkich ilustracjach klocki!) niektórym pewnie wyda się profanacją, ale ja uważam, że to warta rozważenia alternatywa. Trzecia z propozycji - biblia i starotestamentowe historie wydane przez wydawnictwo Dwie Siostry, to z kolei monumentalna, ważąca ponad kilogram księga, w której zilustrowane jest każde zdanie! Książka zrobiła furorę na całym świecie! "Pisarz i rysownik wspólnie podjęli się ambitnego wyzwania: opowiedzieć pradawne biblijne historie w taki sposób, byśmy dziś, tu i teraz, mogli odnaleźć w nich samych siebie i świat, w którym żyjemy" - pisze wydawca. Polecam!
Wyżej pisałam, że jestem na nie jeżeli chodzi o smartwache, tablety i inne ustrojstwa, które kradną czas dzieciakom. Jestem za to bardzo na tak, gdy mowa o nowoczesnych urządzeniach służących badaniu świata - teleskopach, lunetach, mikroskopach, lornetkach i dołączonych do niego akcesoriów - np. mapach gwiazd czy preparatach.
Minus to z pewnością koszt - za porządny sprzęt trzeba trochę zapłacić. Pozostaje też oczywiście kwestia zainteresowań dziecka i podejścia jego rodziców - musieliby wspierać młodego badacza, by zainteresował się tematem i nie rzucił prezentu w kąt po dwóch spojrzeniach w niebo.
A jakie są Wasze typy? Co WY zamierzacie kupić na komunię?