"Dzieci do 5. roku życia nie potrzebują wychowywania. Potrzebują przyjaznego przewodnictwa. Kiedy dziecko ma 2 lata i chce się wspiąć na dach domu po drabinie, potrzebuje kogoś, kto powie mu: „Wiesz, to jest bardzo wysoko i to niebezpieczne. Jeśli chcesz, mogę iść z tobą”. Albo: „Wiesz, musisz poczekać, żeby to zrobić” zamiast mówić NIE albo karać dziecko. Tego potrzebują. I naprawdę myślę, że jedyne, o czym powinni myśleć rodzice, to to, że dostajesz to, co dajesz. Jeżeli dasz dzieciom przyjaźń (nie mówię o zachowywaniu się jak dziecko, co też czasem jest miłe, ale traktuj je tak, jak traktujesz najlepszego przyjaciela) – one zrobią dokładnie to samo" (...)
"Jeden z duńskich specjalistów przeprowadził kiedyś badanie z udziałem dzieci w wieku od trzech do sześciu lat. Wynikało z niego, że dziewięćdziesiąt procent dzieci ocenia, iż rodzice krzyczą na nie przez osiemdziesiąt procent wspólnie spędzanego czasu. Rodzice natomiast stwierdzili, że jest to najwyżej dziesięć procent czasu.
Badacz zastanawiał się nad tą rozbieżnością: co dzieje się w ciągu tych pozostałych siedemdziesięciu procent czasu, kiedy dzieci czują się łajane, a rodzice nawet tego nie zauważają. Doszedł do wniosku, że "krzyczenie" musi co innego oznaczać dla dzieci, a co innego dla dorosłych. Ci ostatni rozumieli przez to "podnoszenie głosu i gniewne spojrzenia", natomiast dzieci wskazywały także na wiele innych zachowań dorosłych, poprzez które czuły się oceniane i krytykowane"
Jesper Juul, Zamiast wychowania. O sile relacji z dzieckiem