Na początek jeszcze kilka krzepiących statystyk - w Polsce, z roku na rok, rośnie liczba facetów, którzy zostają w domu z dziećmi. I to nie na godzinę, czy dwie, tylko na całe dni i tygodnie - na urlopie ojcowskim (dwa tygodnie), macierzyńskim (6 tygodni; może je przekazać ojcu kobieta) lub rodzielskim (nawet 32 tygodnie). W tym roku, według szacunków ZUS, z takiej opcji skorzysta nawet 200 tys. panów. Oczywiście przeważająca większość weźmie urlop ojcowski, ale coraz częściej panowie decydują się na kilkumiesięczne porzucenie biura na rzecz piaskownicy.
ZOBACZ KONIECZNIE: Pięć rzeczy, które zaskoczy cię po porodzie
Jednym z nich był właśnie Michał. - Pracować będę do końca życia, ojcem pierwszy raz jestem tylko raz. Nie wahałem się ani chwili i nie żałuję ani sekundy! - powiedział mi chwilę po zakończeniu siedmiomiesięcznego urlopu rodzicielskiego. Przez ten czas zajmował się synkiem. Ale nie sam.
-Doszukałem się w przepisach fajnej rzeczy - że urlop rodzicielski można dzielić z drugą osobą 50/50. Postanowiliśmy z żoną skorzystać z takiej opcji. Pracodawca początkowo był zdziwiony, ale de facto prawo stało po naszej stronie - nie mógł się nie zgodzić. I tak przez 32 tygodnie, na przemian - jeden tydzień pracowałem ja, a żona była z dzieckiem, drugi - na odwrót - wyjaśnia Michał.
Rozwiązanie wydaje mi się genialne i myślę, że ma - z punktu widzenia rodziny - same plusy. Tata, który zazwyczaj w pierwszych miesiącach nie partycypuje mocno w życiu dziecka, staje się stale obecny, więc mogą zbudować silną, szczerą relację. Mama nie zdąży się zmęczyć i sfrustrować opieką nad dzieckiem, praniem i gotowaniem, bo tydzień mija szybko, a po nim biegnie do pracy i zajmuje głowę czym innym, niż rosnące w bólach zęby czy brak kupy od trzech dni.
I Michał, i jego żona Asia bardzo sobie chwalą to rozwiązanie, a sądząc po wiecznie zadowolonej mince ich synka Arka, on również! - Ostatnio byliśmy u rodziny. Byli w szoku, że gdy syn potrzebował całusa czy przytulasa, bo np. się przewrócił, nie robiło mu różnicy, czy pójdzie do taty czy do mamy. Jest po prostu w równym stopniu z nami związany - opowiada Asia.