Tak, to jedna z największych niesprawiedliwości na tym świecie - podczas gdy jedne dzieci z uśmiechem na ustach i wielką gracją hodują wszystkie zęby, a o ich istnieniu informują matkę post factum (prezentując wyrżniętą jedynkę czy też trójkę w szerokim, uroczym uśmiechu), inne na kilka tygodni przed przebiciem się mleczaków zapominają co to spanie, a jedynym, oficjalnym komunikatem jest pisk do spółki z krzykiem.
CZYTAJ TEŻ: "Nie noś, bo przyzwyczaisz", czyli o największej bzdurze jaką usłyszałam, gdy zostałam mamą
U nas było fifty-fifty - Siostra Dziedzica zapisała się do pierwszej grupy, Dziedzic - do drugiej i bolesne ząbkowanie dało nam się wszystkim nieźle we znaki. U młodej, szczerze mówiąc, nie wiem nawet kiedy wychodziły zęby - działo się to tak szybko i tak bezboleśnie, że nie nadążałam z liczeniem. Co innego Dziedzic - jego uzębienie"ubogaciło" nam, lekko licząc, kilkanaście nocy. Zdaje się, że podobny problem, co my pięć lat temu, ma dziś moja serdeczna koleżanka Magda - mama czteromiesięcznego Leona. "Poleć coś na bolesne ząbkowanie, bo za chwilę Leo może i zyska zęby, ale ja je stracę - potykając się ze zmęczenia o własne nogi" - napisała do mnie, a ja obiecałam pomóc.
Magda - to dla Ciebie! Fajnie wyglądasz z zębami i fajnie by było, gdyś jednak je zachowała jeszcze na chwilę ;-)
więcej grzechotek i gryzaków
Oto najczęściej polecane przez mamy gryzaki na bolesne ząbkowanie. Oczywiście nie ma reguły - jedne dzieci zadowolą się własną piąstką, inne będą wolały kultową Lullalove. Jest też frakcja pt. mrożone warzywa i owoce albo mleko mamy - i własnie do niej zaliczał się Dziedzic. Dużą ulgę przynosiło mu miętolenie w buzi dopiero do wyjętego z lodówki kawałka ogórka czy marchewki pokrojonych w słupki. Siostrze Dziedzica dawałam mleczne lody - czyli zamrożony w pojemnikach po Danonkach swój pokarm. To oczywiście opcja dla dzieci, które mają już rozszerzaną dietę (i dla rodziców, którzy nie boją się zakrztuszeń). U nas świetnie zdawało egzamin.
Gdy ból stawał się nie do zniesienia, sięgałam po Dentinox N (około 15 zł) Skutecznie znieczula i przynosi ulgę, ale są rodzice, którzy ze względu na zawartą w nim lidokainę, boją się go stosować. Rozumiem ten strach, bo sama staram się nie nadużywać lekarstw, ale w momentach kryzysowych właśnie Dentinox ratował nam życie. Żel ma jeden, poważny minus - można go stosować nie częściej niż 2-3 razy dziennie.
Innym, często polecanym specyfikiem na bolesne ząbkowanie jest Denti Baby - żel do masażu dziąseł (około 12 zł). Ma w swoim składzie kwiat rumianka, który koi i łagodzi oraz propolis i korzeń waleriany - o właściwościach przeciwzapalnych. Można stosować zawsze wtedy, gdy jest taka potrzeba.
Mnóstwo mam poleca także Camilię (około 17 zł) - homeopatyczny, ziołowy roztwór na bolesne ząbkowanie. Nie wiem, bo mu go nigdy nie wypróbowaliśmy, ale myślę, że warto dać mu szansę.
ZOBACZ KONIECZNIE: Sezon na ospę w pełni. Tego absolutnie nie róbcie, jeżeli podejrzewacie chorobę
Przy ekstremalnie bolesnym ząbkowaniu można podać dziecku lek przeciwbólowy - czasem, przyznaję, i po taką broń sięgałam, szczególnie gdy ból uniemożliwiał Dziedzicowi spanie. Co poza tym? Dużo, dużo miłości, cierpliwości i noszenia w chuście - i to było chyba najlepsze remedium.
A dla Ciebie, Magda, mam jeszcze jedną myśl. Myśl, która nie raz i nie dwa poprawiła mi humor. Nie jest szczególnie mądra ani głęboka, a jednak pomaga :D
Otóż...wszystko mija, nawet najdłuższa żmija!
Zęby kiedyś wyjdą! Jeszcze się wyśpicie! Jeszcze będzie pięknie, jeszcze będzie normalnie. A poza tym niebawem wiosna! Nie żeby wiosną dzieci mniej męczyły się przy wychodzeniu zębów, ale w pachnącymi tulipanami na stole jakoś łatwiej to znieść, prawda?