1 września to trudny dzień, a wrzesień to trudny miesiąc. I to zarówno dla dzieci, które muszą zaufać obcej osobie i odnaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości, jak i rodziców - pełnych obaw i lęków, czy i jak maluch sobie bez nich poradzi. Poniżej kilka pomysłów na to, by nieco załagodzić stres i pomóc dziecku w adaptacji.
"Oddaj w ręce pani i wiej, by przypadkiem nie usłyszeć, jak płacze!" - taką radę dostałam, gdy Dziedzic miał pójść po raz pierwszy do przedszkola. Nie zwiałam - najpierw starczałam jak kołek pod salą i nasłuchiwałam, później zajęłam strategiczną pozycję pod oknem i próbowałam zajrzeć, czy aby na pewno dziecku memu nie dzieje się krzywda, aż w końcu, z nieskrywaną ulgą, odebrałam tuż po drugim śniadaniu - tak jak się umówiliśmy wcześniej.
Dziedzic nie potrzebował adaptacji. Pierwszego dnia nawet na nas nie spojrzał - pewnym krokiem wszedł do sali i pobiegł się bawić, następnego dnia i kolejnego to samo (kryzys przyszedł dużo, dużo później - po roku). Były jednak dzieci, dla których rozstanie z mamą albo tatą w szatni było niewyobrażalnym stresem. Co można zrobić w takich sytuacjach?
Adaptacja - jak pomóc dziecku
Większość publicznych placówek, przynajmniej w moim mieście, niestety niewystarczająco dobrze dba o dobrą adaptację - albo organizuje je na kilka tygodni przed rozpoczęciem roku szkolnego, albo nie organizuje wcale. Warto jednak dopytać w swojej placówce, jakie prawa ma rodzic. U nas, po rozmowie z dyrektorką, okazało się na przykład, że może wejść do sali kiedy tylko chce - choć panie nauczycielki sugerowały, że to nie możliwe.
Jeżeli nie do sali - to może chociaż w szatni? Bliskość rodzica w pierwszych dniach może mieć dla dzieci kluczowe znaczenie i jeżeli tylko dziecko tego potrzebuje, a Wy możecie poświęcić swój czas - warto to rozważyć.
Jeżeli w przedszkolu nie było adaptacji, a czujecie, że dziecko może mieć problem z rozstaniem, odwiedźcie placówkę po południu - gdy jest mniej dzieci i panuje większy spokój; oswójcie się z budynkiem, rozejrzyjcie, wejdźcie do sali. Na koniec, oczywiście, wizyta na placu zabaw!
To ważne!
Nie rzucaj dziecka od razu na głęboką wodę - w pierwszych dniach dobrze jest odbierać je dużo szybciej, niż po 8 czy 9 godzinach.
Posłuchaj swojej intuicji i dziecka. Jeżeli czujesz, że pożegnanie powinno trwać dłużej, niż zalecają panie nauczycielki, żegnaj się dłużej. Jeżeli przeciąganie momentu Wam nie służy - spróbuj wypracować rytuał - np. "najpierw przybijamy piątkę, później dajemy całusa, a następnie wchodzisz do sali"
Dotrzymuj obietnic. Jak mówisz, że przyjdziesz po podwieczorku, to bądź - choćby się paliło i waliło.
Nie strasz, nie ośmieszaj ("Zobacz, chłopiec nie płacze jak Ty"; "Jak nie przestaniesz płakać, to przyjdę później")
Nie spiesz się. Wyjdźcie wcześniej, po drodze porozmawiajcie. Okaż zrozumienie dla uczuć dziecka i nazwij je.
Daj dziecku ulubionego pluszaka albo przedmiot, który będzie kojarzył się z domem
Pomocne w rozumieniu nowej sytuacji mogą być książki - na przykład "Basia i przedszkole"