Ktoś mądry kiedyś powiedział, że dziecko słucha przez jakieś 5 minut naszego gadania, potem to już tylko słyszy. Innymi słowy, że te wszystkie długie rozprawy, monologi, czy też tokowania, jak się dziś chętnie mówi, w ogóle nie mają sensu. Bo jeśli chcemy, żeby to, co mówimy do dziecka, naprawdę do niego trafiło, komunikat powinien być krótki i treściwy, trochę jak rozkaz. A jeśli rzeczywiście zależy nam by dziecko „coś” robiło, to nie należy do niego mówić, tylko mu to pokazać. Chcemy, żeby grało w szachy zagrajmy w szachy, chcemy, żeby grało w piłkę, idźmy z nim na boisko, chcemy, żeby ćwiczyło na w-f pokazujmy, że i dla nas sport jest ważny. I w zasadzie wywód można by zakończyć. Bo prawda stara jak świat, nauka i zwykłe rodzicielskie doświadczenie pokazują, że nie wychowasz pisarza, jeśli sam nie lubisz pisać ani czytać, ani też nie wychowasz mistrza świata w skoku o tyczce, czy też drugiego Roberta Lewandowskiego, jeśli samemu nie chce Ci się ruszyć z kanapy. Dlatego sądzę, że zamiast tytułować ten artykuł „ jak przekonać dziecko do sportu, czy też w-f”, właściwiej byłoby napisać: „ jak przekonać rodzica by się trochę poruszał” a najlepiej zrobił to z dzieckiem.