To był jeden z tych dni, w których marzyłam o tym, by kupić sobie (albo im!) bilet w jedną stronę na księżyc. Wszystko szło nie tak i nawet naleśniki nie poprawiły sytuacji ("a ona ma więcej!/lepiej wysmażonego/bardziej równego! to nie fair!" itp.). Gdy pukałam już w drzwiczki z napisem "zaraz mnie szlag jasny trafi", przypomniało mi się o super patent, który niedawno widziałam w sieci - tabliczki do ręcznego zdobienia.
Karton miałam, taśmę dwustronną też, więc szybko zmontowaliśmy "sztalugi" i zabraliśmy się do pracy. Przez prawie godzinę w domu panował błogi spokój, a ja mogłam załadować trochę baterię z cierpliwością, bo pikała na czerwono.
Do wypełnienia obrazków dałam dzieciakom ryż, soczewicę, sezam, makaron i słonecznik. Możliwości są oczywiście nieograniczone - z liści i kwiatów można tworzyć fantazyjne bukiety, z muszli, piasku i kawałka cytryny - nadmorski pejzaż itd. Frajda wielka, koszty niewielkie. Polecam!