Wiem, co mówię, jesteśmy właśnie na tym etapie. Pralka chodzi non stop, mop i odkurzacz również. Całe szczęście, mamy
fotelik do karmienia, który łatwo się czyści. Warto zaopatrzyć się też w kilka śliniaków. Ale nie miejmy złudzeń, i tak wszystko (co powinno trafić do małej słodkiej buzi) będzie dookoła: na ziemi, ścianach i ciuchach.
Na szczęście istnieją talerzyki dla dzieci, specjalne kubeczki i inne naczynia, które mogą tę sytuację nieco ułatwić bo:
- nie potłuką się bo są np. z silikonu, zresztą nie spadną bo mają przyssawkę,
- są sprytne, np. złapią to, co może się wysypać/wylać, zmniejszą strumień picia albo sprawdzą, czy coś nie jest przypadkiem za gorące,
- są śliczne! Dzięki czemu malec będzie chętniej siadał do posiłku i sam próbował ogarniać temat.
A o to przecież w tym wszystkim chodzi, żeby za jakiś czas, młoda czy młody, zaczął jadać samodzielnie, żeby mama i tata mogli w trakcie posiłku zająć się też swoim talerzem.