Z Dziedzicem jeszcze jakoś poszło - pewnie dlatego, że do żłobka odprowadzał go mąż i nie byłam świadkiem niełatwych rozstań. Ale już Siostrę Dziedzica to ja musiałam zawozić i muszę Wam przyznać, że do dziś, jak wspominam początki - a minęło 1,5 roku, mam gulę w gardle. Było ciężko. Co ciekawe - mi zdecydowanie ciężej, niż jej.
ZOBACZ KONIECZNIE: Adaptacja przedszkolna: Smutek i tęsknota to normalne reakcja. Pozwólmy dziecku
na te emocje
Nasz żłobek jest miejscem bliskim ideału - pozwala m.in. na długą adaptację w obecności rodzica, elastycznie podchodzi do godzin przyprowadzania i odbioru dzieci, wreszcie - co chyba najważniejsze - zostawia dzieciakom sporo wolności - gdy któreś np. nie chce spać, nie jest kładzione na siłę. Siostra Dziedzica świetnie się tam czuje i z chęcią co dzień chodzi, widzę, jak dużo dają jej zajęcia dodatkowe, szczególnie pływanie i sensoplastyka, jak wiele zyskuje dzięki mądrym i empatycznym opiekunkom.
Ale.
Gdy ostatnio moja przyjaciółka zapytała mnie, czy warto posyłać dziecko do żłobka, nie umiałam jej jednoznacznie odpowiedzieć.
Mi bilans wychodzi chyba jednak mimo wszystko na plus, ale gdybym miała podejmować decyzję po raz kolejny, to nie byłaby ona wcale oczywista i na nowo pewnie bym wszystko rozkminiała.
A jakie są Wasze doświadczenia? Posyłaliście do żłobka? To była dobra czy zła decyzja? Czekam na komentarze!